W dniu 8 maja Pan W., właściciel samochodu osobowego marki
Mercedes-Benz, poniósł szkodę w wyniku wypadku komunikacyjnego. Po
dokonanym zgłoszeniu, zakład ubezpieczeniowy sprawcy sporządził
„Kalkulację naprawy nr …”, gdzie ustalił jej koszt na kwotę 23.616,01
zł. W dniu 4 czerwca wypłacił firmie remontującej samochód 4.000,00 zł, a
w dniu 11 czerwca – 19.616,02 zł, co stanowiło razem całą uznaną kwotę
szkody.
W dniu 8 sierpnia na zlecenie poszkodowanego rzeczoznawca M.B.,
certyfikowany ekspert samochodowy z zakresu wyceny pojazdów, maszyn i
urządzeń, sporządził „Ocenę techniczno-ekonomiczną” oraz „Kalkulację
naprawy nr …” uszkodzonego pojazdu w powszechnie stosowanym systemie
AUDATEX i wyliczył, że ogólny koszt naprawy przedmiotowego samochodu
brutto wynosi 61.003,94 zł przy założeniu użycia do naprawy oryginalnych
nowych części. Był to rzeczywisty koszt naprawy. Różnica między
wyliczeniem firmy ubezpieczeniowej a kalkulacją eksperta wynosiła
37.387,93 zł i stanowiła przedmiot roszczenia w sprawie sądowej.
Powołany przez sąd biegły wyliczył koszty naprawy na 61.328,65 zł, a
więc nawet nieco więcej, niż rzeczoznawca powoda. Sąd uwzględnił to
wyliczenie i p. W. uzyskał całość dochodzonej kwoty. W uzasadnieniu
wyroku stwierdzono m. in., że przy wycenie należy uwzględniać ceny
części nowych i koszty robocizny stosowane na rynku lokalnym a nie
najniższe z możliwych, jak to nagminnie czynią firmy ubezpieczeniowe.
Jaki płynie z tego morał? Nie daj się nabijać w butelkę towarzystwom ubezpieczeniowym, one dbają jedynie o własny interes.